*Oczami Emily*
- Wróciłam! –
Krzyknęłam głośno, zamykając drzwi. Odłożyłam kluczyk na małą białą komodę i
weszłam do salonu. Nasz dom nie jest zbyt duży, ale dla dwóch osób w zupełności
wystarcza. Mamy dwie sypialnie połączone z prywatnymi łazienkami, kuchnię, duży
pokój oraz jeden pokój gościnny.
Opadłam
na fotel, jednocześnie patrząc na moją przyjaciółkę.
- Hej – odpowiedziała z lekkim opóźnieniem. – Wiedziałaś, że
dzisiaj otwierają gdzieś na obrzeżach Londynu nową galerię? – zapytała,
trzymając głowę w gazecie, jednocześnie od czasu do czasu na mnie zerkając.
- Nie – odpowiedziałam szczerze. Diana, moja przyjaciółka
była typową zakupoholiczką i imprezowiczką. Jednakże wie, że najpierw
obowiązki a później przyjemności.
Patrzyłam
na nią jak na obrazek. Nawet w nieuczesanych włosach i bez makijażu wygląda
kobieco i ładnie. W porównaniu do niej, jestem szarą myszką która nie przepada
za zakupami, a imprez nienawidzę. Jednak widzę, że Diana jest zachwycona, że
mają otworzyć nowe centrum handlowe.
-
Diana? Bo wiesz … Mam problem … - popatrzyłam na nią smutno. Dziewczyna
usłyszawszy moje słowa, od razu rzuciła gazetę i do mnie podeszła, klękając i
kładąc swoje ręce na moich kolanach.
Od
dziecka pamiętam, że na Dianę zawsze mogę liczyć. Pamiętam jak po moim
pierwszym gwałcie, uciekłam z domu i bez wahania udałam się do dziewczyny.
Zawsze mnie wysłuchała, doradziła i pomogła. Była moim aniołem. Jest
moją siostrą.
- Co się
stało? Czy znów chodzi o te przeklęte groźby? – zapytała, a w jej głosie
usłyszałam nutę zmartwienia. Mimowolnie skinęłam głową. – Mówię ci, że musimy
pójść na policję. Nie ma innej opcji. – powiedziała typowo matczynym głosem.
Pamiętam, jak kiedyś bawiłyśmy się
w piaskownicy, jeden chłopak rzucił wiaderko w moją stronę, które uderzyło mnie
w głowę. Wtedy Diana od razu pobiegła za tym chłopcem, jednak zbyt wolno
biegła, żeby mogła go dogonić. Po nieudanym pościgu, wróciła do mnie i zaczęła
mnie pocieszać.
Wiedziałam, że w tej chwili
dziewczyna ma rację, że nie powinnam tego tak zostawiać. Jednak coś mówi mi, że
jak pójdę z tym na komisariat wtedy zacznie się prawdziwe piekło.
Dziewczyna widząc, że się waham
dopowiedziała:
-
Em, robi się coraz bardziej groźnie. A co, jeżeli ktoś cię napadnie, a mnie nie
będzie w pobliżu, żeby ci pomóc? A co, jeżeli ten ktoś zrobi ci krzywdę? A co,
jeżeli ten ktoś cię porwie? Musisz z tym pójść na policję. Proszę. ..– kiedy to
mówiła, w jej oczach zobaczyłam smutek i niewyobrażalną rozpacz. – Za godzinę
idę do pracy, a ty zostaniesz tu sama. Ja nie mogę pozwolić aby coś ci się
stało. Poza tym jutro są twoje dziewiętnaste urodziny! – powiedziała już bardziej
entuzjastycznie.
-
Dan, wiem że powinnam postąpić tak jak ty mówisz, ale na razie muszę pomyśleć
co z tym zrobić. – powiedziałam do niej, próbując ją pocieszyć – A czy już
planujesz coś konkretnego na moje urodziny? – zapytałam, próbując ty samym zbić
dziewczynę z tropu. Spojrzała na mnie a w jej oczach dostrzegłam malutkie
iskierki. O nie …
-
Jako stare dziewiętnastoletnie dupy, pójdziemy na koncert … - tutaj zrobiła
pauzę, aby potrzymać mnie w napięciu, jednak ja już wiedziałam co ona powie … -
One Direction! – krzyknęła, wstając i unosząc ręce do góry.
O ile dobrze pamiętam Diana w
wieku siedemnastu lat bardzo lubiła ich muzykę. Ja za nią nie przepadałam, ale
czego nie robi się dla swojej najlepszej przyjaciółki?
-Serio?
–zapytałam lekko znudzonym głosem, jednak dziewczyna najwidoczniej tego nie
zauważyła. Stała i parzyła się na mnie swoimi pięknymi niebieskimi oczami.
Pamiętam jak bardzo Dan chciała
zobaczyć ich koncert. Niekiedy nawet udawała, że jeden z nich jest jej mężem.
Szkoda tylko, że zapomniałam, który …
-
Koncert jest już jutro, dlatego dzisiaj wieczorem przygotujemy sobie, w co się
jutro ubieramy. – powiedziała, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. – Dobra,
ja muszę się już szykować do pracy. Obiadu nie ugotowałam, dlatego musisz nam
coś przygotować – powiedziała do mnie , wychodząc z salonu. Westchnęłam i
poszłam na górę do pokoju się przebrać. Moja sypialnia urządzona była w typowym
nowoczesnym stylu. Ściany miałam białe, a na jednej z nich miałam założoną
tapetę w biało czarne paski. Łóżko miałam najzwyklejsze w świecie, a
naprzeciwko niego czarną toaletkę z białymi lampkami. Po lewej stronie łóżka
miałam komodę z ciuchami a po prawej wyjście na mały balkonik. Obok toaletki
znajdują się drzwi do łazienki którą urządziłam w podobnym stylu.
Podeszłam do komody i ubrałam się
w luźne dresy i koszulkę odsłaniającą ramię. Następnie udałam się do łazienki i
zaczesałam włosy w roztrzepanego koka. Szybkim krokiem udałam się do kuchni, i
postanowiłam przygotować kurczaka w marynacie. Po godzinie kurczak był już gotowy.
Stwierdziłam, że nie jestem głodna, dlatego schowałam kurczaka do lodówki a
sama udałam się do salonu. Usadowiłam się wygodnie w fotelu i włączyłam jakiś
denny film. Nagle poczułam wibracje telefonu w przedniej kieszeni moich dresów.
Wyjęłam niepewnie urządzenie i odblokowałam. Na nim znajdowała się wiadomość od
mojej szefowej. Dostałam tydzień zaległego urlopu. Nie powiem bardzo mnie ten
fakt ucieszył. Na co dzień pracuje w kawiarni jako kelnerka roznosząca kawę i
ciastka. Nie był to szczyt moich marzeń, ale cóż trzeba jakoś zarabiać na
życie.
Przeniosłam swój wzrok z powrotem
na ekran i skupiłam się na filmie. Nawet nie wiek w którym momencie oczy same
mi się zamknęły i zasnęłam …
*Następny
dzień rano*
Obudziły mnie promienie słoneczne wchodzące do salonu przez
niezasłonięte okna. Otworzyłam niepewnie oczy i zobaczyłam, że jestem okryta
miękkim kocem z mojej sypialni. Uśmiechnęłam się mimowolnie, na myśl, że Diana
wróciwszy zmęczona do domu opatuliła mnie kocem. Wstałam i wzięłam koc udając
się tym samym do mojego pokoju. Przeprałam się i wykonałam poranną toaletę.
Następnie udałam się do kuchni aby odgrzać sobie wczorajszego kurczaka. Kogo ja
w tej kuchni zastałam? Dan, wcinającą łapczywie wczorajszy lunch.
-
Dan! – krzyknęłam – Mogłabyś mi zostawić chociaż trochę, a nie jeść tak samo
jak świnia która zobaczy kawałek chleba? – powiedziałam zdenerwowana. Dan
usłyszawszy moje ostatnie słowa spojrzała na mnie zawistnie w buzi mając
wystające części kurczaka. Zaśmiałam się na ten widok tak bardzo, że zaczął
mnie boleć brzuch.
-
No i z czego tak rżysz?! – oburzyła się moim zachowaniem.
-
Gdybyś siebie widziała, sama być się uśmiała – stwierdziłam z przekąsem. Kąciki
ust Dan powędrowały delikatnie ku górze. Podeszłam do niej, zabierając jej
kawałek. Oczywiście ja nie potrafię jeść samego mięsa dlatego też wzięłam chleb
i posmarowałam go sobie masłem.
Po
skończonym posiłku Diana wstała i przytuliła mnie mocno.
-
Wszystkiego najlepszego dziewiętnastolatko! Dużo uśmiechu na twarzy i mniej
problemów na głowie. A! I najważniejsze. Żebyś w końcu znalazła swoją drugą
połówkę. – powiedziała, mocno mnie do siebie tuląc. – Poczekaj tutaj chwilkę,
mam coś dla ciebie. – powiedziała z zauważalnym błyskiem w oku.
-
Ale mówiłam ci żebyś mi nic nie kupo… - nie dokończyłam swojego monologu, gdyż
wróciła z góry trzymając małe podłużne pudełeczko.
-
Nie stękaj mi tu tylko otwórz – rzekła podniecona, wręczając mi pakunek. Z
westchnieniem przejęłam od niej pakunek i otworzyłam. W środku znajdował się
złoty łańcuszek ze z połówką złotego kluczyka. W kącikach moich oczu zaczęły
gromadzić się łzy. – Dlaczego płaczesz? Nie podoba ci się? – zapytała zmartwiona.
-
Nie, wręcz przeciwnie. Jest cudowny. – powiedziałam łamiącym się głosem.
Spojrzałam na nią i zauważyłam, że na szyi dziewczyna ma drugą część tego
kluczyka. – Czy mogłabyś mi go założyć? – zapytałam z wielkim bananem na
ustach. Dziewczyna skinęła głową, wzięła łańcuszek i umiejscowiła go na mojej
szyi. Jeszcze raz przytuliłam się do niej, nie puszczając Dan przez dobre kilka
chwil …
*Wieczorem*
-
Emily! Jesteś gotowa? – krzyknęła Diana ze swojego pokoju.
-
Nie! Jeszcze nie! – odpowiedziałam jej próbując zakręcić moje niesforne włosy w
loki.
Razem z Dan postanowiłyśmy się
ubrać luźno a zarazem wystrzałowo, dlatego ja zdecydowałam się na białą koszulę
z niezapiętymi u góry guziczkami oraz czarne obcisłe rurki i conversy.
Po uporaniu się z moimi włosami
zeszłam na dół, gdzie czekała już na mnie dziewczyna. Swoje włosy postanowiła
upiąć w koka, natomiast na sobie miała jasnozielony sweter, również
odsłaniający jej ramie, oraz czarną spódniczkę i trampki na koturnie.
-
No nieźle – powiedziała do mnie Diana, ilustrując mnie od góry do dołu. Podeszłam
do wieszaka i założyłam swój ulubiony płaszcz, ponieważ jesień dawała swe znaki.
-
Ty też wyglądasz niczego sobie - powiedziałam uśmiechając się do niej.
-
No to idziemy świętować twoje urodziny! – powiedziała zadowolona i jednocześnie
wypchnęła mnie z domu.
Jeszcze nie wiedziałam jak jeden wieczór
namąci w moim życiu …
____________________________________________________
Zachęcam do komentowania!
To bardzo motywuje :D
Agness <33
Bardzo fajnie piszesz! Oby tak dalej !
OdpowiedzUsuń