niedziela, 16 października 2016

Rozdział 1



*Oczami Emily*
-  Wróciłam! – Krzyknęłam głośno, zamykając drzwi. Odłożyłam kluczyk na małą białą komodę i weszłam do salonu. Nasz dom nie jest zbyt duży, ale dla dwóch osób w zupełności wystarcza. Mamy dwie sypialnie połączone z prywatnymi łazienkami, kuchnię, duży pokój oraz jeden pokój gościnny.
              Opadłam na fotel, jednocześnie patrząc na moją przyjaciółkę.
- Hej – odpowiedziała z lekkim opóźnieniem. – Wiedziałaś, że dzisiaj otwierają gdzieś na obrzeżach Londynu nową galerię? – zapytała, trzymając głowę w gazecie, jednocześnie od czasu do czasu na mnie zerkając.
- Nie – odpowiedziałam szczerze. Diana, moja przyjaciółka była typową zakupoholiczką i imprezowiczką. Jednakże wie, że najpierw obowiązki a później przyjemności.
              Patrzyłam na nią jak na obrazek. Nawet w nieuczesanych włosach i bez makijażu wygląda kobieco i ładnie. W porównaniu do niej, jestem szarą myszką która nie przepada za zakupami, a imprez nienawidzę. Jednak widzę, że Diana jest zachwycona, że mają otworzyć nowe centrum handlowe.
- Diana? Bo wiesz … Mam problem … - popatrzyłam na nią smutno. Dziewczyna usłyszawszy moje słowa, od razu rzuciła gazetę i do mnie podeszła, klękając i kładąc swoje ręce na moich kolanach.
              Od dziecka pamiętam, że na Dianę zawsze mogę liczyć. Pamiętam jak po moim pierwszym gwałcie, uciekłam z domu i bez wahania udałam się do dziewczyny. Zawsze mnie wysłuchała, doradziła i pomogła. Była moim aniołem. Jest moją siostrą.
- Co się stało? Czy znów chodzi o te przeklęte groźby? – zapytała, a w jej głosie usłyszałam nutę zmartwienia. Mimowolnie skinęłam głową. – Mówię ci, że musimy pójść na policję. Nie ma innej opcji. – powiedziała typowo matczynym głosem.
              Pamiętam, jak kiedyś bawiłyśmy się w piaskownicy, jeden chłopak rzucił wiaderko w moją stronę, które uderzyło mnie w głowę. Wtedy Diana od razu pobiegła za tym chłopcem, jednak zbyt wolno biegła, żeby mogła go dogonić. Po nieudanym pościgu, wróciła do mnie i zaczęła mnie pocieszać.
              Wiedziałam, że w tej chwili dziewczyna ma rację, że nie powinnam tego tak zostawiać. Jednak coś mówi mi, że jak pójdę z tym na komisariat wtedy zacznie się prawdziwe piekło.
              Dziewczyna widząc, że się waham dopowiedziała:
- Em, robi się coraz bardziej groźnie. A co, jeżeli ktoś cię napadnie, a mnie nie będzie w pobliżu, żeby ci pomóc? A co, jeżeli ten ktoś zrobi ci krzywdę? A co, jeżeli ten ktoś cię porwie? Musisz z tym pójść na policję. Proszę. ..– kiedy to mówiła, w jej oczach zobaczyłam smutek i niewyobrażalną rozpacz. – Za godzinę idę do pracy, a ty zostaniesz tu sama. Ja nie mogę pozwolić aby coś ci się stało. Poza tym jutro są twoje dziewiętnaste urodziny! – powiedziała już bardziej entuzjastycznie.
- Dan, wiem że powinnam postąpić tak jak ty mówisz, ale na razie muszę pomyśleć co z tym zrobić. – powiedziałam do niej, próbując ją pocieszyć – A czy już planujesz coś konkretnego na moje urodziny? – zapytałam, próbując ty samym zbić dziewczynę z tropu. Spojrzała na mnie a w jej oczach dostrzegłam malutkie iskierki. O nie …
- Jako stare dziewiętnastoletnie dupy, pójdziemy na koncert … - tutaj zrobiła pauzę, aby potrzymać mnie w napięciu, jednak ja już wiedziałam co ona powie … - One Direction! – krzyknęła, wstając i unosząc ręce do góry.
              O ile dobrze pamiętam Diana w wieku siedemnastu lat bardzo lubiła ich muzykę. Ja za nią nie przepadałam, ale czego nie robi się dla swojej najlepszej przyjaciółki?
-Serio? –zapytałam lekko znudzonym głosem, jednak dziewczyna najwidoczniej tego nie zauważyła. Stała i parzyła się na mnie swoimi pięknymi niebieskimi oczami.
              Pamiętam jak bardzo Dan chciała zobaczyć ich koncert. Niekiedy nawet udawała, że jeden z nich jest jej mężem. Szkoda tylko, że zapomniałam, który …
- Koncert jest już jutro, dlatego dzisiaj wieczorem przygotujemy sobie, w co się jutro ubieramy. – powiedziała, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. – Dobra, ja muszę się już szykować do pracy. Obiadu nie ugotowałam, dlatego musisz nam coś przygotować – powiedziała do mnie , wychodząc z salonu. Westchnęłam i poszłam na górę do pokoju się przebrać. Moja sypialnia urządzona była w typowym nowoczesnym stylu. Ściany miałam białe, a na jednej z nich miałam założoną tapetę w biało czarne paski. Łóżko miałam najzwyklejsze w świecie, a naprzeciwko niego czarną toaletkę z białymi lampkami. Po lewej stronie łóżka miałam komodę z ciuchami a po prawej wyjście na mały balkonik. Obok toaletki znajdują się drzwi do łazienki którą urządziłam w podobnym stylu.
              Podeszłam do komody i ubrałam się w luźne dresy i koszulkę odsłaniającą ramię. Następnie udałam się do łazienki i zaczesałam włosy w roztrzepanego koka. Szybkim krokiem udałam się do kuchni, i postanowiłam przygotować kurczaka w marynacie. Po godzinie kurczak był już gotowy. Stwierdziłam, że nie jestem głodna, dlatego schowałam kurczaka do lodówki a sama udałam się do salonu. Usadowiłam się wygodnie w fotelu i włączyłam jakiś denny film. Nagle poczułam wibracje telefonu w przedniej kieszeni moich dresów. Wyjęłam niepewnie urządzenie i odblokowałam. Na nim znajdowała się wiadomość od mojej szefowej. Dostałam tydzień zaległego urlopu. Nie powiem bardzo mnie ten fakt ucieszył. Na co dzień pracuje w kawiarni jako kelnerka roznosząca kawę i ciastka. Nie był to szczyt moich marzeń, ale cóż trzeba jakoś zarabiać na życie.
              Przeniosłam swój wzrok z powrotem na ekran i skupiłam się na filmie. Nawet nie wiek w którym momencie oczy same mi się zamknęły i zasnęłam …

*Następny dzień rano*
Obudziły mnie promienie słoneczne wchodzące do salonu przez niezasłonięte okna. Otworzyłam niepewnie oczy i zobaczyłam, że jestem okryta miękkim kocem z mojej sypialni. Uśmiechnęłam się mimowolnie, na myśl, że Diana wróciwszy zmęczona do domu opatuliła mnie kocem. Wstałam i wzięłam koc udając się tym samym do mojego pokoju. Przeprałam się i wykonałam poranną toaletę. Następnie udałam się do kuchni aby odgrzać sobie wczorajszego kurczaka. Kogo ja w tej kuchni zastałam? Dan, wcinającą łapczywie wczorajszy lunch.
- Dan! – krzyknęłam – Mogłabyś mi zostawić chociaż trochę, a nie jeść tak samo jak świnia która zobaczy kawałek chleba? – powiedziałam zdenerwowana. Dan usłyszawszy moje ostatnie słowa spojrzała na mnie zawistnie w buzi mając wystające części kurczaka. Zaśmiałam się na ten widok tak bardzo, że zaczął mnie boleć brzuch.
- No i z czego tak rżysz?! – oburzyła się moim zachowaniem.
- Gdybyś siebie widziała, sama być się uśmiała – stwierdziłam z przekąsem. Kąciki ust Dan powędrowały delikatnie ku górze. Podeszłam do niej, zabierając jej kawałek. Oczywiście ja nie potrafię jeść samego mięsa dlatego też wzięłam chleb i posmarowałam go sobie masłem.
Po skończonym posiłku Diana wstała i przytuliła mnie mocno.
- Wszystkiego najlepszego dziewiętnastolatko! Dużo uśmiechu na twarzy i mniej problemów na głowie. A! I najważniejsze. Żebyś w końcu znalazła swoją drugą połówkę. – powiedziała, mocno mnie do siebie tuląc. – Poczekaj tutaj chwilkę, mam coś dla ciebie. – powiedziała z zauważalnym błyskiem w oku.
- Ale mówiłam ci żebyś mi nic nie kupo… - nie dokończyłam swojego monologu, gdyż wróciła z góry trzymając małe podłużne pudełeczko.
- Nie stękaj mi tu tylko otwórz – rzekła podniecona, wręczając mi pakunek. Z westchnieniem przejęłam od niej pakunek i otworzyłam. W środku znajdował się złoty łańcuszek ze z połówką złotego kluczyka. W kącikach moich oczu zaczęły gromadzić się łzy. – Dlaczego płaczesz? Nie podoba ci się? – zapytała zmartwiona.
- Nie, wręcz przeciwnie. Jest cudowny. – powiedziałam łamiącym się głosem. Spojrzałam na nią i zauważyłam, że na szyi dziewczyna ma drugą część tego kluczyka. – Czy mogłabyś mi go założyć? – zapytałam z wielkim bananem na ustach. Dziewczyna skinęła głową, wzięła łańcuszek i umiejscowiła go na mojej szyi. Jeszcze raz przytuliłam się do niej, nie puszczając Dan przez dobre kilka chwil …
*Wieczorem*
- Emily! Jesteś gotowa? – krzyknęła Diana ze swojego pokoju.
- Nie! Jeszcze nie! – odpowiedziałam jej próbując zakręcić moje niesforne włosy w loki.
              Razem z Dan postanowiłyśmy się ubrać luźno a zarazem wystrzałowo, dlatego ja zdecydowałam się na białą koszulę z niezapiętymi u góry guziczkami oraz czarne obcisłe rurki i conversy.
              Po uporaniu się z moimi włosami zeszłam na dół, gdzie czekała już na mnie dziewczyna. Swoje włosy postanowiła upiąć w koka, natomiast na sobie miała jasnozielony sweter, również odsłaniający jej ramie, oraz czarną spódniczkę i trampki na koturnie.
- No nieźle – powiedziała do mnie Diana, ilustrując mnie od góry do dołu. Podeszłam do wieszaka i założyłam swój ulubiony płaszcz, ponieważ jesień dawała swe znaki.
- Ty też wyglądasz niczego sobie - powiedziałam uśmiechając się do niej.
- No to idziemy świętować twoje urodziny! – powiedziała zadowolona i jednocześnie wypchnęła mnie z domu.
Jeszcze nie wiedziałam jak jeden wieczór namąci w moim życiu …

____________________________________________________

Zachęcam do komentowania! 
To bardzo motywuje :D 
Agness <33


1 komentarz: