*Oczami Emily*
Spojrzałam w górę i jedynie zobaczyłam zakapturzoną postać z
okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Na początku miałam drobne problemy z
rozpoznaniem osoby, która przed chwilą się ze mną przywitała. Chłopak widząc
moje lekkie wahanie oraz zamieszanie, zdjął okulary i spojrzał na mnie swoimi
nieziemskimi niebieskimi oczami, uśmiechając się przy tym łobuzerko.
- Cześć. Wybacz nie
poznałam cię – powiedziałam do chłopaka lekko zdenerwowana. Matko, jaka ja jestem głupia! Przecież jak
się z nim umówiłam, to jego powinnam oczekiwać, prawda? Emily rusz czasami tą
swoją głową!
Louis usiadł naprzeciwko mnie, oglądając się dookoła, a
następnie pozbył się swojego kaptura. W tym samym czasie schowałam moje
urządzenie do torebki, po czym odłożyłam ją na bok. Upiłam jeszcze łyk mojego
ulubionego truskawkowego smothie i wróciłam spojrzeniem na chłopaka, który bez
przerwy się na mnie patrzył i lekko uśmiechał. Czemu on to robił?! To strasznie mnie dekoncentruje!
- O czym chciałeś ze
mną porozmawiać? – zapytałam chłopaka. W jednej chwili jego promienny uśmiech
wyparował, a zastąpił go wyraz powagi i pewności siebie. Ja również
spoważniałam. Moim zdaniem, jeżeli nie dokońca znany tobie chłopak dzwoni do
ciebie, umawia na przymus, po czym mówi żeby bać się tej rozmowy, to jest zły
znak. Bardzo zły znak. Już nie wspomnę o tym, że przez moje obawy, wielokrotnie
złamałam przepisy drogowe, oraz spowodowałabym wypadek, i to dwa razy!
Rozumiecie?! Dwa razy!
- Ta rozmowa, która
nas czeka ma zostać między nami rozumiesz? – zapytał z wyczuwalnym zdenerwowaniem.
Ja jedynie skinęłam głową. Moje przerażenie, z każdą mijającą sekundą
wzrastało, a ręce niekontrolowanie zaczęły się trząść. Wiem, że może trochę
przesadnie panikuję, ale jestem osobą, która ze względu na swoją przeszłość,
uważa na nowo poznanych ludzi. Chociaż muszę przyznać, że ostatnimi czasy,
grono moich znajomych nie powiększyło się. Ba! Nawet rzekłabym, że zmniejszyło.
- Przejdź już do
rzeczy. Nie mam za dużo czasu – powiedziałam do niego, nieskutecznie unikając
jego spojrzenia. Za każdym razem, kiedy zatapiałam się w jego niesamowitym
spojrzeniu, zapominałam o całym świecie a wszystkie problemy … Nie! Emily przestań! STOP!
- Okej. Po moim
ostatnim związku z Eleanor Calder, moja reputacja znacznie ucierpiała. Pewnie
nie wiesz czemu, prawda? – zapytał, a ja pokręciłam przecząco głową. Jakoś
ostatnimi czasy nie siedzę na pudelkach lub innych portalach plotkarskich. No, bo po co? – Powiedziała prasie o
moim problemie z narkotykami, oraz jaki byłem po nich agresywny i wiele innych
głupot. Nie powiem, że to wszystko nieprawda. – tutaj zatrzymał się, po czym
westchnął – Ostatnio zdecydowałem, wraz z moim menadżerem, że potrzebuję
oczyścić się z tych zarzutów. Pewnie zapytasz w jaki sposób. Otóż, muszę znaleźć
nową dziewczynę, która w żaden sposób nie jest powiązana z show – biznesem,
oraz ma czyste konto. – po jego ostatnich słowach uderzyła we mnie fala złości.
On sobie myślał że … Nie Emily ..
Poczekaj, jeszcze nie dokończył mówić. – Tak, sprawdziłem ciebie. I moim
zdaniem byłabyś … Jakby to … Po prostu jesteś idealna do tej roli. Oczywiście nie będziesz tego robiła za darmo
i przez całe swoje życie. Umowa obejmować będzie cały rok, oraz miesięczne
wynagrodzenie. Oczywiście jeszcze nie wiem, ile ono będzie wynosić, ale
zapewniam, że twój portfel znacząco się wzbogaci – zakończył swoją wypowiedź,
jednocześnie doszukując się jakichkolwiek emocji z mojej strony.
A jakie emocje mną
władały? Czysta złość i furia. Jakim pierdolonym prawem ma czelność proponować mi
taki układ?! Ja mam być tylko marionetką, która naprawi jego reputacje?! Ja mam
udawać? Mam udawać do niego miłość? Którą
przypadkiem do niego czujesz, dziewczyno
…
- Jesteś nienormalny!
Czy ty słyszysz, co ty do mnie mówisz!? Czy ty do kurwy nędzy to słyszysz?! –
krzyknęłam do chłopaka, jednocześnie wstając ze swojego miejsca. Nie
przejmowałam się tym, że kilka osób zwróciło na mnie uwagę i patrzyło na mnie
jak na idiotkę. Natomiast Louis jedynie miał wypisany ból na swojej twarzy. Myśli, że wywoła u mnie jakiekolwiek wyrzuty
sumienia? To on powinien je mieć! Nie ja! Nachyliłam się nad nim i
powiedziałam łamiącym się głosem – Nie dzwoń do mnie i nie pisz. Zapomnij, że
kiedykolwiek mnie spotkałeś. Po prostu zapomnij.
Wzięłam swoją torbę i posłałam ostatnie mordercze spojrzenie
w stronę Louisa. Szybkim ruchem ominęłam ochroniarzy, najprawdopodobniej owej
„gwiazdy”, stojących przy wyjściu z kawiarni, a następnie udałam się w stronę
samochodu, po czym do niego wsiadłam. Odłożyłam moją torbę na miejsce pasażera,
i całkowicie oddałam się emocjom. Myślałam,
że … Właśnie Emily pomyślałaś. Oparłam ręce o kierownice i zaczęłam
szlochać w rękaw mojego swetra. W głowie ciągle słyszałam wypowiedziane przeze
mnie słowa: Po prostu zapomnij …
*Oczami
Louisa*
- … Po prostu zapomnij
– Jej ostanie słowa, wywołały u mnie wielki ból. Jak mam zapomnieć? No jak?! Louis, jaki ty jesteś pojebany! Wszystko
zniszczyłeś! Zniszczyłeś szansę, którą oboje dostaliście. Czekałeś na nią tyle
lat!
Po jej wyjściu, jedyne co mogłem zrobić to oddać się mojemu
uzależnieniu. To jest ratunek i lek na wszystko. Bardzo zły lek, ale skuteczny.
Nim wstałem ze swojego miejsca, nałożyłem sobie okulary na
nos, oraz kaptur na głowę. Następnie udałem się w stronę wyjścia kawiarni.
Oczywiście, za mną udali się moi ochroniarze. Pewnym krokiem opuściłem budynek,
oraz podszedłem do mojego samochodu, jeszcze raz zerkając na pojazd, obok
którego zaparkowałem. To, co zobaczyłem, zbiło mnie z tropu. W Mercedesie
siedziała ona, a na dodatek płakała! To jej samochód? To ją stać na takie
cacko? Teraz już w ogóle nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć.
Dziewczyna, w jednej chwili podniosła swoją głowę z
kierownicy i wytarła oczy rękawem. Nim sięgnęła po kluczyk, aby odpalić
samochód niespodziewanie mnie zauważyła. Patrzyła na mnie, przez króciutką
chwilę, po czym ruszyła ze swojego miejsca i odjechała. W jej oczach widziałem
wszystko. Cierpienie, ból, smutek … Wszystko. Jednym słowem widziałem w niej siebie i moje
postępowanie …
Ja również wszedłem do mojego pojazdu, odpaliłem go, po czym
udałem się wraz z moimi ochroniarzami, w stronę mojego domu.
Po niedługiej dziesięciominutowej jeździe dotarłem pod
posesje. Wjechałem do garażu i zaparkowałem swój samochód obok Range rovera
Harrego. Wysiadłem z mojego Mercedesa, jednocześnie zastanawiając się, jakby ta
rozmowa potoczyła się, gdybym posłuchał mojego przyjaciela? Dlaczego go do
cholery nie posłuchałem?! No pytam się, dlaczego?! Dlaczego ja wszystko muszę
psuć?
Udałem się w stronę salonu gdzie zastałem Zayna, Liama oraz
Nialla. We trójkę oglądali jakiś film, a blondyn jak zwykle musiał coś jeść.
Tak jak kiedyś rzekł blondyn :”Głodny Niall to marudny Niall”. Odchrząknąłem, a
oni dopiero wtedy zwrócili na mnie swoją uwagę.
- Wiecie może gdzie
jest Harry? – zapytałem, patrząc tylko na Liama, który jako jedyny jest
najbardziej rozgarnięty.
- Nie widziałem go –
odparł Zayn. Jednak jego odpowiedzią, zbytnio się nie interesowałem. Zależało
mi na usłyszeniu słów „naszego tatusia”.
- Tak, jest u siebie
w pokoju. Mówił, żeby mu nie przeszkadzać, bo naszła go wena na nową piosenkę.
– powiedział do mnie brunet. – Nie ma za co – dodał, po czym uśmiechną się do
mnie po przyjacielsku. Bardzo go lubię. Jest dla nas wszystkich jak starszy
brat, który dba o to, aby nawet włos ci z głowy nie spadł.
Ja również się do niego uśmiechnąłem, po czym opuściłem
salon i szybkim krokiem udałem się do sypialni Harrego. Kiedy miałem już pukać,
zawahałem się. Co ja mu powiem? Że miał racje? Że miał pierdoloną racje? Chyba
tak… No bo przecież teraz potrzebuję jego pomocy. On jedyny powinnien rozumieć,
do czego dążę. A chcę tylko spokoju i ustatkowania się na dłuższy czas.
Zapukałem do jego drzwi i usłyszałem „Proszę”. Wszedłem do
pokoju mojego przyjaciela. On jedynie siedział przy swoim biurku i pisał jakiś
dokument, prawdopodobnie nowy tekst piosenki. Wchodząc w jego „skromnie progi”
zawsze czuję, jakby we mnie wstępowała nowa energia. Od samego chłopaka biło
niesamowite ciepło, jednak nie każdy potrafi to dostrzec, lub odnaleźć.
Nie powiem, że Harry nie ma gustu, czy poczucia stylu. Wręcz
przeciwnie. On, jako jedyny z nas zadecydował sam urządzić swój pokój. I nie
powiem, że efekt końcowy jego pracy zadziwił nas wszystkich. Jego przysłowiowy
„azyl” składał się oczywiście z sypialni oraz toalety. W łazience chłopaka,
przeważała czerń oraz granat. Natomiast
w głównym pokoju ściany pomalowane były na czekoladowo, a białe meble
kontrastowały z czarną tapetą nad łóżkiem. Oczywiście naprzeciwko jego łoża
jest umieszczony duży telewizor plazmowy, z którego Harry bardzo często
korzysta.
- To coś ważnego? Nie
mam teraz za bardzo czasu - powiedział
chłopak, nie racząc mnie nawet spojrzeniem.
Halo? Przyszedłem do ciebie
porozmawiać! Pff …
- Tak to ważne Harry
– rzekłem poważnym tonem, na co chłopak gwałtownie odwrócił się w moją stronę.
Popatrzył na mnie swoimi zielonymi oczami, które teraz wielkością przypominają
piłeczki do ping – ponga. On już wiedział, co mi leży na sercu. A leży sześćdziesięcio
kilogramowa osoba. Emily…
- Coś ty najlepszego
zrobił? – zapytał przygnębiony.
- Popsułem Harry. Po
prostu popsułem … - powiedziałem po czym przytuliłem się „ po chłopsku” do
mojego przyjaciela, a łzy niekontrolowanie opuściły moje oczy. Jak dobrze, że
na niektórych można liczyć.
*Oczami Emily*
Gwałtownie zatrzymałam się na podjeździe. Nadal nie mogłam
uwierzyć w to co się niedawno wydarzyło. Pewnymi momentami czułam się jak jakaś
dziwka. Za jakie grzechy …
Wyszłam z samochodu a następnie zamknęłam go na kluczyk. Udałam
się w stronę frontowych drzwi, ciągle rozmyślając o Louisie. Przecież, ja czuję
jakbym go znała od lat, a on jak mnie potraktował? Myślałam, że może chciał … Nie myśl …
Weszłam do środka i odłożyłam moją torbę, a kluczyki
położyłam na mojej ulubionej białej komodzie. Nagle poczułam czyjeś ręce
oplatające moją szyję a do moich nozdrzy dotarł specyficzny zapach perfum mojej
przyjaciółki. Zawsze się ze mą tak witała, kiedy miała jakąś dobrą wiadomość
lub śmiesznego „newsa”. Sterczałyśmy w tej pozycji przez dobre kilka chwil, po
czym Dan chwyciła moje dłonie i spojrzała w moje oczy.
- Mam dla ciebie
niesamowitą wiadomość! A nawet dwie… Ale
najpierw ty mi powiedz jak tam na twojej randce. Chodzicie ze sobą? A może ci
się oświadczył? – powiedziała Dan, a ja momentalnie zaczęłam szlochać. Czemu
kiedy o nim myślę, sprawia mi to taki ogromny ból? – Ej, ja tylko żartowałam z
tymi oświadczynami.
- Dan, on proponował
mi jakąś pierdoloną umowę – rzekłam do mojej Diany. Jej mięśnie w ciągu chwili
napięły się, a oczy przepełnione były czystą złością. – Miałabym, z nim „niby”
chodzić, w zamian za pieniądze, a jego reputacja wzrosłaby. – sama nie
wierzyłam, że takie słowa przejdą przez moje gardło. Teraz po tym spotkaniu,
mogę wysnuć jeden trafny wniosek: Louis
to skończony dupek.
- Ja pierdole, jaki
sukinsyn – powiedziała przez zaciśnięte żeby moja przyjaciółka – Wiesz co ci
radzę? Olej go. Zapomnij, że kiedykolwiek z nim rozmawiałaś, czy kiedykolwiek
go widziałaś okej? – zapytała, na co ja przytaknęłam i ponownie się do niej przytuliłam.
Jak dobrze, że Diana jest przy mnie i mi pomaga. Gdyby nie ona, pewnie dalej
siedziała bym pod kloszem mojej ciotki i wuja… Na tą myśl moje ciało przeszły
nieprzyjemne dreszcze.
- A teraz wchodź do
salonu. Muszę ci coś pokazać, a ja w tym czasie zrobię nam kawę – rzekła, po
czym udała się do kuchni. Poszłam do salonu i usiadłam na moim ulubionym szarym
fotelu. Po chwili pojawiła się brunetka, z parującym napojem. Wzięłam od niej
kubek i zaciągnęłam się moim ulubionym zapachem. Odłożyłam napar na stół, po
czym skupiłam się na mojej przyjaciółce. Dopiero teraz zauważyłam na stoliku
porozrzucane kartki papieru. Spojrzałam na Dianę, z wyraźnym znakiem zapytania
na twarzy.
- Dzisiaj, dostałam tyle
propozycji odnośnie twoich zgłoszeń! I nie uwierzysz, bo na jedno z tych
ogłoszeń odpowiedziała marka Victoria Secret! Czy to nie wspaniale?! – pisnęła
Dan, na co mój humor automatycznie się poprawił, a żołądek wykonał
niespodziewanego fikołka. Victoria Secret
… Nie możliwe … Chcą mnie jako swoją modelkę?! Po prostu, koszmar zmienił się w
niebo … Puchate, nieskazitelne niebo …
- Posłuchaj co o
tobie napisali : „Według nas, jesteś idealną
kandydatką, na bycie modelką, gdyż masz piękne rysy twarzy, a twoje ciało jest
odpowiednio zbudowane. Gratulujemy utrzymania tak niesamowitej sylwetki...” – powiedziała Dan, na co zerknęła na
mnie z ukosa, zapewne czekając na jakąkolwiek reakcję z mojej strony. Jednak
mnie nie było w tej chwili stać na jakiś ruch. Jednego dnia, spadły na mnie
dwie WIELKIE BOMBY. Z jednej strony, oczywiście cieszyłam się, ale z drugiej,
uświadamiałam sobie jaki poważny krok mnie czeka.
- Wiedziałam, że tak
zareagujesz! Na początku, też nie pamiętałam jak się nazywam, kiedy oczywiście
dostałam odpowiedzi, ale już po minucie skakałam i piszczałam jak mała
dziewczynka! Dosłownie! – powiedziała Diana, całkowicie poddając się swojej
ekscytacji.
- Ale to nie będzie
takie proste. Oczywiście wiesz, że VS jest w Stanach, ale w Londynie też mają
swój oddział, oraz kilka miejscowych modelek. Pierwsze spotkanie z
przedstawicielami masz .. – tu się zatrzymała, aby zerknąć w dokument – Za dwa
tygodnie, a miejsce jest jeszcze do ustalenia. Lecz, najpierw trzeba wysłać do
nich odpowiedź, ze zgodą oraz podpisem menadżerki oraz samej modelki. To co?
Zgadzamy się, prawda? – rzekła entuzjastycznie. Ja jedynie pokiwałam głową na „tak”,
a dziewczyna od razu pobiegła na górę.
Byłam podekscytowana
i zarazem zaskoczona. Wybrali mnie! Wybrali właśnie mnie! Nadal nie mogę
uwierzyć w to szczęście oraz pecha, które mnie ostatnio nawiedziły. Dostałam szanse na nowe życie, oraz na
możliwość rozwijania, a przede wszystkim realizacji swojej pasji.
W pewnej chwili poczułam wibracje w dole moich dżinsów. Wyjęłam
urządzenie, po czym zerknęłam na wyświetlacz. Dzwonił do mnie … Louis? Przecież
mu mówiłam, żeby do mnie nie dzwonił! Żeby zapomniał! A on sobie do mnie
dzwoni? …
Długo nie wytrzymałam. W końcu ciekawość wzięła górę i
musiałam odebrać ten pieprzony telefon.
- Co ty kurwa
wyprawiasz?! Przecież ci mówiłam żebyś do mnie nie dzwonił! – krzyknęłam do
słuchawki zdenerwowana, a mój podniesiony głos rozniósł się po całym salonie.
Automatycznie wstałam i zaczęłam krążyć po całym pomieszczeniu.
- Em, kochanie – e nie
denerwuj się. Kupię ci kwiatuszka dobrze – e? – rzekł znajomy oraz strasznie
jąkający się głos. Chwila …
- Louis, czy ty
jesteś pijany? – zapytałam, i w tym momencie usłyszałam typową imprezową muzykę
w tle. – Odpowiedz mi! – krzyknęłam do chłopaka.
- I tak i nie. Tylko
paliłem ziółka, i piłem chyba… Paliłem ziółka i piłem…- Urwał, po czym
usłyszałam jakiś bełkot.
- Ktoś jest z tobą? –
zapytałam. Nagle zauważyłam, że w pokoju znajduje się również Diana, która
przypatrywała mi się z niemałym zaskoczeniem i zainteresowaniem.
- Jest ze mną Harry,
Liam… Zamknij się! Teraz ja mówię! –
wydarł się tak głośno do słuchawki, że musiałam odsunąć swoją głowę, inaczej
pękłaby. Diana chyba też usłyszała jego krzyk, gdyż zaczęła się głośno śmiać. –
Jest ze mną Harry, Liam, Niall i Zayn. A nie tego nie ma, a ten jest. Pomyliłem
się – powiedział, oczywiście cały czas się jąkając, a ja w myślach przybiłam
sobie facepalm’a. Fajnie, że wiem,
którego jednak nie ma a który jest … I który jest kim …
- Gdzie ty jesteś? –
zapytałam, z nadzieją, że mi odpowie. – Słyszysz, co ja do ciebie mówię? –
podniosłam trochę głos, gdyż po minucie nie usłyszałam jego odpowiedzi.
- Nie krzycz tak na
mnie! Obiecałem, że kupie ci kwiatuszka! – powiedział, a ja z westchnieniem i
zamkniętymi oczami opadłam na fotel.
- Pytam się ciebie
jeszcze raz. Gdzie ty do cholery jesteś idioto! – krzyknęłam zdesperowana.
- Harry, co to za
klub? – nastała chwila ciszy. Pewnie
pytał się kogoś obok, gdzie jego zacny tyłek trafił. Matoły! Nie pamiętają w jakim klubie się znaleźli… - Coś na B,
kocie… - Skupiłam się na jego odpowiedzi, zastanawiając się jaki to może być Klub.
- Pewnie Book Club. Nie ruszajcie się z miejsca! Zaraz po
was będę – powiedziałam do słuchawki, czekając na reakcje chłopaka.
- Mam stać i się nie ruszać?
Nawet nie oddychać? – zapytał Louis, z wyczuwalnym zdenerwowaniem. Tobie i tak już tlenu brakuje …
- Tak –
odpowiedziałam konkretnie na jego pytanie. Już miałam go dość … Rozłączyłam
się, po czym włożyłam komórkę do kieszeni. Spojrzałam na Dan, a na jej twarzy
widoczny był znak zapytania.
- Louis?- zapytała
zaciekawiona oraz z lekkim bananem na ustach.
- Tak. Louis … -
odpowiedziałam.
_____________________________________________________
Mam nadzieję, że się spodoba :D
ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA <33
Agness
Ale się porobiło. Hahahah ale też komiczne "Jest ze mną Harry, Liam, Niall i Zayn. A nie tego nie ma, a ten jest. Pomyliłem się ... Fajnie, że wiem, którego jednak nie ma a który jest … I który jest kim … Jezu Jezu Jezu. Fajne czekam na next... Buziaki.
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział dodam w czwartek. Przepraszam za opóźnienia, ale coś mi się z laptopem stało i nie mam jak dodać. Ale w czwartek już obowiązkowo będzie.
UsuńAga xoxo